Oglądnąłem go z 5 razy. Świetne poczucie humoru Simona Pecka, jakże trafnie obsadzonego w głównej roli. Podobnie sprawa ma się z jego kumplem - dobra kreacja - i zarazem duet. Trzeba dodać, że wszyscy aktorzy stworzyli barwne i wyraziste postacie. Film jest mocny - trupy zataczają się (komicznie) po okolicy i rozlewają juche w oparach czarnego, absurdalnego humoru. Wykorzystany został komediowy potencjał zombie. Ich nieporadne, niczym marionetek ruchy, gesty, ryki pokazane były z celowym przerysowaniem i groteską. Genialny był motyw kompletnego luzu kumpla głównego bohatera w obliczu wysypu trupów. Twórcy pokazują dystans do filmów Romero i kina grozy. Akcja filmu toczy się w sprawny sposób i raz za razem dostrzegamy w nim angieski, absurdalny humor. To właśnie w momentach buchającej z ekranu makabry (czy też zawiązania akcji) można było poczuć deja vu i przypomnieć sobie niezapomnianych monty pythonów.

Jest to znakomity, prześmiewczy głos w temacie "żywych trupów". Jesen z najważniejszych dla mnie filmów. Polubiłem Simona Pecka, którego wcześniej nie znałem.