Po co w filmie kilkakrotne wyraźnie było zaznaczone, że zabójczyni ma "anioła na ramieniu" (domyślam się, że chodziło o jakiś tatuaż), skoro w efekcie nie miało to żadnego znaczenia dla ustalenia jej tożsamości?
Odpowiedź na to pytanie znają (chyba) tylko twórcy.Podobnych nieścisłości i głupot jest tam cała masa, przy czym wspomniany "anioł" jest jednym z mniej rzucających się w oczy.Jasne, mamy do czynienia z telewizyjniakiem, filmem klasy b, albo i niższej, ale nawet od takiej produkcji oczekuje się spójności i przynajmniej pozorów logicznego myślenia.