Tyle, że z bardziej zawiłym wątkiem. I faktycznie, mógłby być krótszy choćby i o te 10 minut. Fajny klimacik i sposób ukazania głównego antagonisty. Zakończenie jest trochę dziwaczne, ponieważ nie rozumiem, dlaczego Takabe zdecydował się kontynuować to, co robił Mamiya (być może wynikło to z częściowej fascynacji tym, czym się zajmował). Ale tak poza tym jest bardzo dobrze. Całe szczęście, że do dziś dnia nikt w "Holiłudzie" nie wpadł na pomysł, by nakręcić remake tego filmu.