Zanim Edgar Wright zaczął parodiować filmy o żywych trupach i sensacyjno-policyjne-buddy movies, wziął na warsztat westerny. I trzeba przyznać, że z niezłym skutkiem jak na, wtedy, 21-letniego reżysera. Pierwsze 20 minut jest naprawdę świetne, Wright trafnie parodiuje utarte w westernach motywy i stereotypy. Wszystko to oczywiście w postaci brytyjskiego humoru. Niestety momentami żarty stają się troszkę bardziej naciągane i wysilone. Widać że ekipa miała spory ubaw przy pracy, niestety miejscami działało to ze szkodą dla filmu. Jednak nie ma co się dziwić - wszak to dopiero grupka 20-letnich pasjonatów, wielbicieli kina. Film zdecydowanie dla fanów Wrighta. Całkiem przyjemna, brytyjska komedia, zwłaszcza jak na debiut. Na pochwałę zasługuje odtwórca głównej postaci, parodiujący role Clinta Eastwooda ze spaghetti westernów Leone. A fabuła? Człowiek Bez Imienia, łowca nagród przybywa do miasteczka Deadwood szukając Squinta, za którego wyznaczono nagrodę. Pogoń za nim kończy się śmiercią konia głównego bohatera. Teraz bezimienny rewolwerowiec rusza w pogoń za bandytą, chcąc dokonać zemsty.
7/10
Jak na studencki film - jestem pełen podziwu. Ale z racji braku taryfy ulgowej, nawet dla studentów, patrzę krytycznie. Kilka ciekawych i autentycznie śmiesznych pomysłów, jednak większość dowcipów naprawdę włożona na siłę i niedopracowana. Film-ciekawostka dla fanów Edgara Wrighta (czyli zdecydowanie dla mnie :P). Żeby Polacy nakręcili chociaż w połowie tak śmieszną komedię...
Został wrzucony na YT
https://www.youtube.com/watch?v=uIiA07WVvlY&ab_channel=ShigrisShigris